2004r.

Styczeń…

Kolejny rok działalności rozpoczął się od pomysłu zorganizowania balu karnawałowego. Kierownictwo zespołu oraz rodzice podjęli taką decyzję, ponieważ była to szansa na zebrane środków, które można wykorzystać na dalszą działalność. Zespół nie otrzymuje stałej dotacji, dlatego na każdą złotówkę musi sobie zapracować. A ciągle są jakieś potrzeby, głównie jeśli chodzi o stroje.

39

Przygotowania do zabawy rozpoczęły się dużo wcześniej. Trzeba było ustalić termin, zarezerwować salę, orkiestrę  i zastanowić się nad ogólną formą imprezy. Nie miała to być tradycyjna zabawa góralska, ale pewne akcenty miały się pojawić.

Najstarsze dziewczyny, miesiąc wcześniej robiły kotyliony z kwiatków z bibuły, którymi panie miały obdarować swoich partnerów. Rodzice zadeklarowali pomoc w kuchni oraz zadbali o to, by na stołach pojawiły się pyszne domowe wypieki. Kelnerami zostały najstarsze osoby z zespołu, które mimo zmęczenia pod koniec zabawy, miały jeszcze siłę na tańce.

Zabawa odbyła się w Ochotniczej Straży Pożarnej w Milówce, a frekwencja jak na pierwszy raz była bardzo duża. Na początku zespół dał mały koncert, po którym wszyscy rozpoczęli wspólną zabawę. Była również loteria fantowa i licytacja tortu oraz pokaz tańca towarzyskiego w wykonaniu szkoły tańca z Bielska Białej. Dużą furorę zrobiło rodzeństwo Kuczków, którzy zaprezentowali tango i walca. Główną nagrodą był rower ufundowany przez firmę „Silesia” z Żywca, a tort którym zachwycały się dzieci na drugi dzień, wylicytował Pan Kazimierz. Można przypuszczać, że zabawa się udała, bowiem ostatni goście opuszczali salę przed godziną 7 rano i co najważniejsze zapowiadali swoje przyjście w przyszłym roku. Dochód z balu został przeznaczony na dofinansowanie wakacyjnych wyjazdów na festiwale.

38       40

Na drugi dzień trzeba było posprzątać salę i tutaj z pomocą znów przyszli rodzice. W międzyczasie na sali bawili się jeszcze członkowie zespołu, dla których zorganizowano dyskotekę.

34

Luty…

Czas szybko płynie, to już 5 lat działalności zespołu. Niby nie tak długo, a jednak ważnych wydarzeń w ciągu tych kilku lat było bardzo dużo. Zespół postanowił uczcić ten mały jubileusz. Najpierw odbyła się uroczysta Msza Św. odprawiona przez księdza proboszcza Józefa Nędzę, który wiele razy wspierał zespół i ofiarował swoją pomoc. W nabożeństwie uczestniczyli również rodzice dzieci z zespołu, zaproszeni goście oraz przyjaciele i sympatycy hulajników. Po mszy wszyscy udali się do kina „Tęcza”, gdzie przybliżono historię zespołu od pierwszych prób, koncertów i wyjazdów.

3

Miłą chwilą było również wręczenie dyplomów dla osób, które w zespole są od pierwszej próby i nie zrazili się początkowymi trudnościami jak np. brakiem strojów czy dalekich koncertów.

4

Następnie na ręce Pani Wandy i Kazimierza podziękowania złożyły hulajniki, które  wręczyły kwiaty oraz fotomontaż zdjęć z różnych koncertów. Gratulacje popłynęły również od Wójta Gminy Milówka Józefa Bednarza oraz Gminnego Ośrodka Kultury.

1       2

Później przyszedł czas na koncert galowy, po którym rodzice i goście zostali zaproszeni na skromny poczęstunek do Szkoły Podstawowej. Tam można było również zobaczyć dyplomy i wyróżnienia oraz pamiątkowe zdjęcia zespołu.

33

Na małej sali gimnastycznej, gdzie odbywają się próby zespołu, ty razem hulajniki bawiły się w rytmach różnorodnej muzyki.

6       5 8

Niespodzianką był jubileuszowy tort  i 5 świeczek, które wszyscy wspólnie zdmuchnęli. Nie mogło zabraknąć również głośnego „sto lat” dla kierowników zespołu oraz najstarszych i najmłodszych członków. Teraz trzeba sobie życzyć kolejnego jubileuszu.

36         3510

Maj…

Tradycyjnie już 3 maja zespół rusza na Grunwald, aby uczestniczyć w uroczystej Mszy Św. Następnie krótki koncert, tradycyjna grochówka strażacka i powrót do domu.

W tym miesiącu zespół wziął udział w Wojewódzkim Przeglądzie Dziecięcych Zespołów Folklorystycznych w Wiśle. Pogoda spłatała figla, bowiem zamiast pięknego słońca, na miejscu wszystkich przywitał śnieg! Potworne zimno nie zachęcało to wyjścia na scenę, a tu trzeba było się jeszcze dobrze zaprezentować. Pomimo niesprzyjających warunków zespół zdobył wyróżnienie, z którego wszyscy bardzo się ucieszyli.

12       911       14

Czerwiec…

Pod koniec miesiąca hulajniki udały się z krótką wizytą do Czech, a konkretnie do Opavy. Zespół został zakwaterowany w internacie razem z grupą z Danii. Była okazja na zintegrowanie się obu grup, gdyż okazało się, że Duńczycy znają zabawy typu: chusteczka i lambada. Każdy śpiewał w swoim języku, a wszyscy świetnie się bawili.

Zespół koncertował podczas korowodu, w teatrze oraz w sąsiedniej miejscowości.

16       13

Pobyt w Opavie był krótki, ale nie obyło się bez przygód. W drodze do Polski, na przejeździe kolejowym w Karvinie zablokowało koła autobusu i wszyscy utknęli na torach. Strach pojawił się gdy okazało się, że nadjeżdża pociąg. Opiekunowie szybko wyprowadzili dzieci z autobusu, a Pan Kazimierz zaczął machać żółtą koszulką zespołową, żeby pociąg się zatrzymał. Nikomu nic się nie stało, a kierowca Pan Sławek próbował szybko naprawić usterkę. Nie obyło się jednak bez pomocy ciężkiego sprzętu, który ściągnął autobus z torów, by przywrócić ruch drogowy. Zespół spokojnie czekał na rozwój wydarzeń i obserwował całe zamieszanie. Na miejscu pojawiła się straż pożarna, policja i panowie z serwisu, dzięki którym autobus udało się odholować na przegląd. Po kilku godzinach wszyscy pełni wrażeń i emocji szczęśliwie wrócili do domów.

Po powrocie z Opavy były tylko dwa dni, żeby przygotować stroje i spakować się, ponieważ zespół wyruszał do Krakowa na Międzynarodowy Festiwal „Krakowiak”. Wszyscy zostali zakwaterowani na obrzeżach miasta, w cichym i spokojnym ośrodku rekolekcyjnym. Na miejscu można było skorzystać z boisk do gier zespołowych, co szczególnie spodobało się chłopakom. Jedynym problem były psy w sąsiedztwie, które przysporzyły niemałych problemów.

Festiwal przebiegał w następujący sposób: najpierw odbyły się przesłuchania konkursowe, podczas których zespół zatańczył hajduka. Trema pokrzyżowała trochę plany, bo taniec miał wypaść zupełnie inaczej. Dzień również nie rozpoczął się dobrze, bowiem okazało się, że jeden z chłopaków – Mateusz ma świnkę i trzeba było dzwonić po jego rodziców, żeby go odebrali. To wszystko działo się przed najważniejszym występem i może również to spowodowało późniejszą nerwowość. No cóż było minęło, trzeba było czekać na ogłoszenie wyników, które miały nastąpić po kilku dniach.

W kolejnym dniu festiwalu zespół wystąpił na pięknym krakowskim Rynku.

15       23

17       19

Wieczorem Kasia i Mateusz pojechali z Panią Wandzią na warsztaty krakowiaka. Tam przez 3 godziny, przedstawiciele wszystkich zespołów, uczyli się podstawowych kroków tego narodowego tańca i tworzyli układ. Ten krótki program miał być później zatańczony na zakończenie festiwalu przed prezydentem miasta oraz na Rynku.

21       24

Po powrocie na nocleg, okazało się, że psy lekko „pogryzły” Martę, Szymona i księdza opiekuna. To oznaczało kolejny stres, bo przyjechała policja i trzeba było składać zeznania.

Sobota to dzień zakończenia festiwalu, a więc spotkanie z władzami miasta na które udali się Pani Wanda i Kazimierz oraz Kasia z Mateuszem, którzy potem wspólnie z pozostałymi parami zatańczyli krakowiaka.

22       27 29       30

Na spotkaniu odczytano wyniki festiwalu. Okazało się, że zespół otrzymał „GRAND PRIX”, co było bardzo dużym wyróżnieniem i przede wszystkim zaskoczeniem dla wszystkich.

28       32

Po spotkaniu, które dostarczyło wiele radości, wszyscy udali się pod Wawel, skąd ruszył korowód przez ulicę Grodzką na Rynek. Tam odbył się finałowy koncert, a na zakończenie wszyscy zatańczyli krakowiaka, któremu przewodził oczywiście Lajkonik.

20       2518       26

Podczas koncertu cały program udało się zatańczyć już bez żadnych pomyłek, choć miała miejsce jedna, dosyć zabawna sytuacja. Otóż okazało się, że podczas tańca Tomkowi rozerwały się spodnie i to w najbardziej niekorzystnym miejscu:) Była więc wizyta w MacDonaldzie i szybkie szycie spodni, po to żeby Tomek mógł się dalej spokojnie poruszać:)

W niedzielę odbyła się uroczysta Msza Św. w katedrze na Wawelu, w której uczestniczyły wszystkie zespoły biorące udział w festiwalu. Po nabożeństwie ks. Bielański – proboszcz katedry umożliwił wejście na Dzwon Zygmunta oraz do krypt.

Festiwal dobiegł końca. Mimo sytuacji, który przysporzyły wszystkim sporo nerwów i stresów, wszyscy wrócili zadowoleni.

W drodze powrotnej hulajniki zatańczyły jeszcze na dziedzińcu Zamku w Niepołomicach.

Lipiec…

Zespół był już po dwóch wyjazdach, a wakacje dopiero się rozpoczęły. Najpierw hulajniki zaprezentowały się podczas Międzynarodowych Zawodów Jeździeckich w Żywcu. Następnie wzięły udział w imprezie pn. 5 lat „Złotej Miejscowości” Radia Katowice. Gdy Milówka startowała w konkursie o ten tytuł, zespół wystąpił w dresach, tenisówkach i podkoszulkach. Teraz po 5 latach zaprezentował się pięknych, kolorowych strojach.

Impreza rozpoczęła się korowodem, który zmierzał na stadion LKS, gdzie na wszystkich czekały liczne atrakcje. Na zakończenie odbył się koncert Golec u Orkiestry.

1       2 3       4

Pierwszy raz zespół wystawił swoje stoisko, na którym sprzedawał placki ziemniaczane z blachy. Pan Kazimierz razem z Panem Zoniem zrobili piec, który można było przewieźć na boisko. Rodzice zajęli się obieraniem i tarciem ziemniaków, a Pani Michalska przez wiele godzin stała przy gorącym piecu i piekła pyszne placki. Był to jeden ze sposobów na zdobycie pieniędzy, które można było przeznaczyć na dofinansowanie wyjazdu.

5       6

W lipcu zespół udał się również na Słowację, gdzie wystąpił w ramach „Dni pod Babią Górą”. Atrakcje pojawiły się już na początku, bowiem żeby dotrzeć do sceny trzeba było pokonać autobusem potok i las. Oprócz nas wystąpiły również zespoły ze Słowacji i Węgier. Po skończonym koncercie zespół rusza do domu i po 20 metrach autobus zatrzymuje się, ponieważ przejazd zablokowało kilka samochodów. Czekanie przedłużało się, a apele organizatorów o to, żeby przestawić samochody nie przynosiły efektu. Trzeba było działać na własną rękę. Kilku chłopców zaczęło przesuwać auta, oczywiście nie robiąc żadnemu szkody:)

7       810       9

Sierpień…

Podczas trwającego Tygodnia Kultury Beskidzkiej, zespół wystąpił w Wiśle, która tym razem przywitała słońcem, ciepłem i kompletem publiczności.

13      1512      1114

W Milówce zespół wystąpił podczas „Iskierki Dobrej Nadziei”, z której dochód przeznaczony został na rzecz dzieci niepełnoprawnych z Ośrodka „Promyk”. Część dochodu zebranego podczas pieczenia placków również została przekazana na ten cel.

Wrzesień…

Na jeden dzień hulajniki udały się do Czech na „Dni Śląska Cieszyńskiego”. Wyjazd rozpoczął się atrakcjami , bowiem okazało się, że nie ma jednego chłopaka – Dominika, który zaspał. Na szczęście jego rodzice szybko go dowieźli i można było ruszać dalej. Jednak na parkingu przed granicą okazało, że zapomniał paszportu:) No cóż widać nie było mu dane wystąpić w tym dniu:) Dominik musiał wrócić do Milówki.

Zespół dotarł w końcu do Czech i dwa razy zaprezentował się publiczności. W drodze powrotnej  ustalono, że przed każdym wyjazdem wszyscy po kilka razy będą sprawdzać paszporty:)

 

Wrzesień/październik…

Wakacje już dawno się skończyły, ale zespół nie zrezygnował z podróży i koncertów. Udało się bowiem zorganizować wyjazd do przyjaciół z Ukrainy – zespołu „Dżerelce”.

Wszyscy byli pełni obaw i strachu, bo nikt nie wiedział czego można się spodziewać. Samo przekraczanie granicy dawało dużo do myślenia, bo opowieści o tym, nie wróżyły nic dobrego.

Trasa prowadziła przez Kraków, Rzeszów do Przemyśla na przejście graniczne w Medyce.W autobusie można było wyczuć napięcie – żeby tylko szybko nas przepuścili przez granicę:) Zanim ktoś zainteresował się tym, że autobus czeka na kontrolę, minęło ponad pół godziny. W końcu pojawił się celnik z ukraińskiej straży granicznej i pozbierał paszporty. Wszystkim w oczy rzucił się jego nietypowy kapelusz:)

Potem już tylko bieganie za pieczątkami umożliwiającymi wyjazd z Polski, kolejna kontrola i w końcu można przekroczyć granicę. Celem podroży był Morszyn, a trasa przebiegała przez dawne polskie miejscowości takie jak: Sambor i Drohobycz. Na miejscu czekał już Rostek i Pani Irena, którzy zaprowadzili wszystkich na nocleg, a tam… no cóż, tego nie da się opowiedzieć, to trzeba przeżyć:) Brak ciepłej wody, wilgoć, która sprawiała, że śpiwory stawały się mokre i specyficzne toalety, to tylko niektóre atrakcje:) Do wszystkiego można się jednak  przyzwyczaić i po kilku dniach nikt już nie narzekał. Faktem jest, że ten wyjazd był prawdziwą szkołą przetrwania, ale bardzo potrzebną, bo ci którzy tam byli, zgodnie twierdzą, że żadne warunki nie mogą już być zaskoczeniem:)

Korzystając z każdej wolnej chwili zespół zwiedzał okoliczne miasta, m.in. Lwów, który jest ważnym ośrodkiem nauki i kultury na Ukrainie. Zespół udał się również na Cmentarz Łyczakowski, który jest miejscem pochówku wielu zasłużonych ludzi dla Polski i Ukrainy. W jednej z części cmentarza znajduje się Cmentarz Obrońców Lwowa znany jako Cmentarz Orląt Lwowskich.

18

Oprócz zwiedzania hulajniki koncertowały wspólnie z zespołem „Dżerelce”, który starał jak najlepiej przyjąć swoich gości. Pobyt na Ukrainie zapamiętali chyba wszyscy. Z wyprawy wrócili silniejsi, bo w końcu „co nas nie zabije to nas wzmocni”:)

19

Trudno powiedzieć czy jeszcze kiedyś zespół wybierze się za „wschodnią” granicę, ale z drugiej strony są to piękne tereny i czasem warto trochę „pocierpieć”:)

Grudzień…

Przed Świętami Bożego Narodzenia, zespół miał okazję uczestniczyć w nagraniu kolęd i pastorałek, które w Wigilię wyemitowała telewizja TVP3. Nagranie odbywało się w plenerze oraz przy „Starej Chałupie” w Milówce. Hulajniki śpiewały kolędy wraz z zespołem hiphopowym. Było to dość kontrowersyjne połączenie, ale efekty były zadowalające:) Pomimo mrozu, wszyscy byli zadowoleni zwłaszcza, gdy później można było zobaczyć się na ekranach telewizorów.