2001r.

Styczeń…

Okres Świąt Bożego Narodzenia to nie tylko koncerty kolęd, ale także popularne jasełka, dlatego w zespole pojawił się pomysł, żeby wystawić swoje przedstawienie. Przygotowano je na podstawie scenariusza Juliana Reimschüssela, z którego dorobku czerpią zespoły teatralne Żywiecczyzny. Było to kolejne wyzwanie, bo trzeba było wczuć się w konkretną postać i spróbować odegrać ją tak, aby przemówić do publiczności.

Przygotowania do jasełek trwały długo, ponieważ trzeba było zadbać o kostiumy i odpowiednią dekorację. Scenariusz obejmował trzy różne odsłony. Pierwsza przedstawiała zwiastowanie pasterzom dobrej nowy przez aniołów. Tutaj prym wiedli głównie panowie, a wszystkim na długo utkwiła w pamięci jedna z kwestii: „Hej to prowda, prowda scyro, roz cłek zyje roz umiyro”.

zd 32

Kolejna odsłona odgrywała się na zamku króla Heroda, który próbował wszelkich sposobów by zabić małego Jezusa. Bardzo dobrze w postać Heroda wcieliła się Monika Matuszek, która świetnie ukazała emocje i sylwetkę okrutnego króla.

zd 33       50   53

Ostatnia część to Stajenka Betlejemska i narodzenie Dzieciątka Jezus. Nie mogło tutaj zabraknąć trzech króli niosących dary, aniołów oraz pasterzy, którzy pojawili się już w pierwszej odsłonie.

zd 5

Jasełka zostały wystawione w Kinie „Tęcza” w Milówce, a publiczność zapełniła salę po brzegi. Tym większy był stres dla wszystkich zwłaszcza, że nie było to łatwe zadanie do wykonania. Widzowie nagrodzili starania zespołu brawami, a podziękowania złożono na ręce kierowników, którzy poświecili swój czas podczas licznych prób oraz osób, które zadbały o odpowiednią scenografię.

51

Pod koniec stycznia w Kinie „Tęcza” odbył się również występ w ramach Koncertu Noworocznego. Zespół zaprezentował kolędy i pastorałki oraz program taneczny.

zd 4        zd 3

Luty…

Pierwszy zagraniczny występ zespołu odbył się w domu kultury w Dolnym Kubinie na Słowacji, z którym Gmina Milówka od lat współpracuje. Hulajniki zaprezentowały polskie zwyczaje związane z okresem kolędowania oraz program taneczny. Choć to miasto leży blisko granicy, to dzieci miały okazję pokazać się nowej publiczności, nawiązać nowe znajomości oraz spróbować słowackiej kuchni.

Maj…

Podobnie jak w roku ubiegłym hulajniki wzięły udział w XIV Wojewódzkim Przeglądzie Dziecięcych Zespołów Folklorystycznych w Cieszynie. Wszyscy zadawali sobie pytanie czy i tym razem uda się wywalczyć miejsce na podium. Program pt. „Po łodpuście” przedstawiał m.in. gry i zabawy dzieci wracających z odpustu oraz nasze rodzime tańce.

Pomimo tego, że wszyscy bardzo chcieli powtórzyć sukces z poprzedniego roku, tym razem się nie udało. Widocznie nie wszystko wyglądało tak jak powinno, albo inni byli po prostu lepsi. Dla zespołu była to lekcja pokory, ale też mobilizacja do tego by się nie poddawać i  dalej ćwiczyć.

zd 6        zd 7zd 8

Czerwiec…

Początek czerwca to udział zespołu w XXV Karpackim Festiwalu Dziecięcych Zespołów Regionalnych w Rabce Zdroju. Program „Po łodpuście” tym razem został wyróżniony, a dla dzieci była to kolejna okazja do nawiązania kontaktu z innymi zespołami oraz możliwość zobaczenia jak wygląda organizacja tak dużej imprezy.

Lipiec/sierpień…

Te dwa miesiące wiążą się z cyklicznymi imprezami, w których bierze również udział zespół „Hulajniki”. Tradycyjnie podczas obchodów Dni Milówki prezentowany jest dorobek osób i grup z terenu gminy. Nie mogło zabraknąć zatem hulajników, którzy zaprezentowali się licznej publiczności w pięknych odświętnych strojach.

zd 9

Podczas Tygodnia Kultury Beskidzkiej dzieci wystąpiły w Szczyrku, gdzie trzeba było się zmierzyć z dosyć specyficzną sceną i Oświęcimiu.

W tym okresie hulajniki gościły także u siebie przyjaciół z Czech, a konkretnie z Bulhar. Oba zespoły prezentowały się na różnych scenach TKB, a w wolnym czasie goście zwiedzali Milówkę i okolice. Integracja obu grup nastąpiła podczas ogniska i dyskoteki, które pomogli zorganizować rodzice dzieci z zespołu.

zd 11        zd 12

Takie spotkania zespołów prowadzone są na zasadzie tzw. „wymiany”. Wiąże się to z podjęciem różnych działań i mobilizacją zespołu, który przyjmuje gości z zagranicy. Ale niewątpliwie jest to szansa nawiązania przyjaźni i wymiany doświadczeń. Przez ten czas starano się jak najlepiej ugościć dzieci z Czech oraz pokazać im piękno i bogactwo kultury Żywiecczyzny.

Pod koniec wakacji zespół „Hulajniki” wystąpił  jeszcze w Gliczarowie podczas „Festynu Glycarowskiego”.

zd 10

Wrzesień/październik…

Przyszedł w końcu czas na pierwszy, dłuższy wyjazd zagraniczny. Zespół udał się z rewizytą do Czech, gdzie uczestniczył na „V Detskem Mezinarodnim Folklornim Festivalu”. Pierwszy tak dłuższy wyjazd, to dla dzieci również lekcja dyscypliny, gdy trzeba było się szybko przygotować do występu oraz odwagi w komunikowaniu się z nowymi osobami.

zd 17

Członkowie zespołu zostali ulokowani u rodzin dzieci z zespołu „Hrozenek”, dlatego trzeba było przełamać barierę językową i spróbować porozumieć się z gospodarzami. Jedni zaaklimatyzowali się bez problemu, innym przychodziło to trochę gorzej, ale wszystkie osoby, które gościły zespół były bardzo życzliwe i starały się zapewnić jak najlepsze warunki pobytu.

zd 13       66 64       6563        zd 15zd 16        58

Podczas festiwalu odbył się konkurs par indywidualnych, a hulajniki reprezentowała Monika Matuszek i Tomasz Hądz, którzy ku radości wszystkich wywalczyli trzecie miejsce w tańcu. Swój sukces odniosła także Ania Matuszek, która zdobyła drugie miejsce w śpiewie.

zd 19        zd 18

Przez cały wyjazd panowała bardzo dobra atmosfera, którą dodatkowo wzmocniły zdobyte nagrody. Trzeba docenić również starania przyjaciół z Czech, którzy chcieli jak najlepiej ugościć hulajników.

6062

Październik…

Październik 2001 roku to chyba jeden z najważniejszych miesięcy w dotychczasowej historii zespołu, ze względu na jedno wydarzenie…      

W zespole zrodziło się marzenie, by swoje kroki skierować do Włoch. Pani Wanda i Kazimierz z własnego doświadczenia wiedzieli, że taka wyprawa może okazać się podróżą życia. Oni tańcząc w zespole mieli okazję spotkać się z Janem Pawłem II, ale w tym momencie nikt nawet o tym nie marzył. Najpierw trzeba było zgromadzić środki finansowe żeby opłacić autobus, zarezerwować noclegi i zakupić potrzebne materiały.

Sponsorzy i ludzie dobrej woli również tym razem okazali swoje wielkie serce i pomogli spełnić marzenie dzieci. Z ich pomocą oraz dzięki zaangażowaniu wszystkich członków zespołu, w sobotni wieczór rozpoczęto podróż.

W autobusie i na każdym postoju słychać było śpiew i to nie tylko lokalnych przyśpiewek, ale również pieśni kościelnych, które miały zabrzmieć na placu Św. Piotra w Rzymie.

Pierwszym przystankiem była Wenecja – miasto na wodzie. Całonocna podróż autobusem była męcząca, ale zrekompensowała ją wizyta w pięknym mieście z głównym placem i katedrą Św. Marka. Uwagę przykuł również pałac Dożów będący gotycką siedzibą władców i rządu Wenecji, oraz liczne mosty w tym najsłynniejszy most „Westchnień”. Kilka pamiątkowym zdjęć i trzeba było jechać dalej w kierunku Rimini, gdzie zaplanowano nocleg.

Po przyjeździe na miejsce i rozlokowaniu w pokojach wszyscy udali się na plaże, by symbolicznie „przywitać się” z Morzem Adriatyckim. Lekkie zamoczenie nóg, dla niektórych skończyło się całkowicie mokrym ubraniem, ale radości było co nie miara. Bezcenne było również zdziwienie w oczach mieszkańców Rimini, którzy w kurtkach i czapkach z niedowierzaniem spoglądali na zabawy dzieciaków w morzu. Był to już początek października, ale temperatura dużo wyższa niż w Polsce.

Kolejny dzień to zwiedzanie San Marino, gdzie w sklepach sprzedawcy witali się po polsku i zachęcali to kupna produktów. Polacy byli bardzo dobrze znani we Włoszech i nie ma się co dziwić, w końcu mieliśmy tam swojego papieża.

Głównym celem wizyty był Watykan i środowa audiencja na placu Św. Piotra, na którą zespół przybył już o 8 rano, ubrany w piękne stroje odświętne. Oczekiwaniu na przyjazd Ojca Świętego towarzyszyły śpiewy, rozmowy z zaciekawionymi turystami oraz pamiątkowe zdjęcia. W momencie gdy pojawi się papież, wszyscy mieli krzyknąć: „A my z Ojcem Świętym HEJ!”

zd 20       zd 21

Po około dwóch godzinach w oddali pojawiło się białe papa mobile i sylwetka naszego rodaka, która zbliżała się do nas. Miejsca przy barierkach pozwalały na to, żeby bardzo blisko go zobaczyć. Emocje, które towarzyszyły temu wydarzeniu są trudne do opisania, bo każdy przeżywał to na swój sposób. Jedni z uśmiechem na twarzy machali papieżowi kapeluszami, inni robili zdjęcia, a jeszcze inni nie potrafili ukryć wzruszenia i łez. Najlepsze dopiero jednak miało nastąpić…

Audiencja przebiegała według ustalonego porządku. Były rozważania na temat modlitwy różańcowej oraz pozdrowienia pielgrzymów w różnych językach w tym oczywiście po polsku. Wtedy zespół z całej siły zaśpiewał przygotowaną na tę chwilę pieśń:

„Cy Ci nie zol wielki Gazdo na Piotrowym tronie,

Kiej do Ciebie góry nase wyciongajom dłonie.

Tynskniom lasy, sumiom smreki przy których siodołeś

I bacowie z juhasami co z nimi godołeś”.

Audiencja dobiegała końca, a do papieża zaczęły podchodzić zgłoszone wcześniej delegacje. Wszyscy myśleli, że teraz przyszła już pora na dalsze zwiedzanie Rzymu, ale w pewnym momencie okazało się, że jest szansa podejść do Ojca Świętego.

Wszystko potoczyło się już bardzo szybko. Zespół podszedł bliżej ołtarza i dołączył do kolejki delegacji zmierzającej do papieża. Ojciec Hejmo dbał o to, żeby każda z grup była odpowiednio ułożona i mówił jak należy się zachować. Przeżycia, które towarzyszyły tej chwili, to chyba przede wszystkim ogromna radość i niedowierzanie z tego, że zespół mógł stanąć bezpośrednio przy tronie Jana Pawła II.

img016        img015

Najpierw ksiądz proboszcz Józefa Nędza, który dołączył do zespołu dzień wcześniej, pozdrowił Ojca Świętego i poprosił o błogosławieństwo. Później papieżowi został przekazany gorset ze stroju odświętnego oraz bruclik, które miały mu przypominać o góralach żywieckich. Wzruszający był również moment, gdy Jan Paweł II pobłogosławił roczną Basię, najmłodszego hulajnika. Nie każdy mógł osobiście podejść do papieża, ale ta chwila spędzona wspólnie z nim na zawsze pozostanie w pamięci.

Gdy trzeba było zrobić miejsce kolejnej grupie, zespół dalej mógł być blisko papieża i patrzeć na niego tyle, że parę stopni niżej. Ksiądz proboszcz zachęcał, żeby coś zagrać. Instrumenty poszły w ruch, a z ust wydobywał się głośny góralski śpiew, który płynął prosto z serca. Pieśni Maryjne i „Nas Beskidzki Jezusicku” już nigdy nie zabrzmiały tak jak wtedy. Był też czas żeby zaśpiewać znane przyśpiewki, a wtedy na twarzy Ojca Świętego pojawił się szczery uśmiech, który wszyscy obserwowali ze wzruszeniem. Papież siedział i uważnie słuchał. Co chwilę też pozdrawiał małych górali i widać było, że muzyka jest bliska jego sercu. Nagle niewiadomo skąd na niebie pojawiła się chmura, z której zaczął padać obfity deszcz. Moment konsternacji, bo przecież nie można było przestraszyć się deszczu i uciec. Nagle wszyscy zaczęli śpiewać „Nie lyj dyscu nie lyj, bo cie tu nie trzeba…”

img020       img019   130       img017

Instrumenty przestawały grać, a łzy wzruszenia mieszały się z kroplami deszczu. Ojciec Święty zachęcał swoją dłonią żeby podejść bliżej, ale na to nie zgodziły się służby porządkowe. W strugach deszczu zespół ciągle śpiewał i powoli żegnał się z papieżem, który zaczął odjeżdżać.

Ojciec Święty odjechał, a po chwili na niebie pojawiło się słońce. Wszyscy przemoczeni, ale szczęśliwi ruszyli z panią przewodnik na zwiedzanie wiecznego miasta.

Czasu nie zostało dużo, ale udało się zobaczyć przynajmniej niektóre najważniejsze miejsca i zrobić pamiątkowe zdjęcia. Bazylika Św. Piotra zachwyciła wielkością i pięknym wnętrzem, duże wrażenie zrobiło również Koloseum, Panteon, Forum Romanum i Schody Hiszpańskie. Zgodnie z tradycją przy fontannie di Trevi, trzeba było wrzucić pieniążek, by jeszcze raz przyjechać kiedyś do Rzymu. Zespół zwiedzał miasto w strojach, dlatego wzbudzał zaciekawienie turystów. Co chwilę ktoś chciał sobie zrobić zdjęcie, a niektórzy z podziwem mówili o tym co wydarzyło się na audiencji. Zdjęcie zespołu pojawiło nawet w znanym dzienniku L’OSSERVATORE ROMANO.

Podczas kolejnego dnia udało się popłynąć wodolotem na wyspę Capri, po której przewodnikiem był ksiądz proboszcz. Wyspa urzeka górzystym krajobrazem, a Morze Tyrreńskie chyba nigdzie nie jest tak przejrzyste i ciepłe jak tam. Na wyspie położone są dwa piękne miasta: Capri i Anacapri.

Następny dzień to wyjazd na Monte Cassino, gdzie na cmentarzu ks. Proboszcz odprawił Mszę Św. w intencji poległych żołnierzy.

img021

Pobyt we Włoszech powoli dobiegał końca. W drodze powrotnej udało się jeszcze zobaczyć Asyż – miasto Św. Franciszka oraz Padwę. Dużą atrakcją okazała się wizyta w parku „Włochy w miniaturze”, gdzie jeszcze raz można było zobaczyć wszystkie najważniejsze miejsca.

Trzeba było wracać do domu, ale każdy oprócz pamiątek wiózł ze sobą bagaż wrażeń i wspomnień, których można pozazdrościć.

zd 24       128

Grudzień…

W czasie Świąt Bożego Narodzenia zespół tradycyjnie kolędował w kościele parafialnych w Milówce oraz odwiedzał domy zaprzyjaźnionych rodzin. Podczas imprezy „Boże Narodzenie po Beskidzku” wystąpił z repertuarem kolęd w Żywcu.