W dniach od 06.07. do 16.07.2014 Zespół Hulajniki uczestniczył w festiwalu folklorystycznym organizowanym na greckiej wyspie Corfu. Na festiwal pojechała grupa młodsza. Oprócz naszego zespołu w festiwalu uczestniczyły jeszcze zespoły z Rosji, Węgier, Słowacji, Łotwy, Serbii oraz miejscowe.
Zapraszamy na relację z wyjazdu:)
Początkiem lipca przyszedł czas na wyjazd do Grecji. W tym roku jedziemy na grecką wyspę Corfu. Wyjeżdżamy w dniu kiedy zespół Golec Orkiestra świętuje swój jubileusz 15-lecia podczas Dni Milówki. Tym razem zbiórka musi odbyć się przy „Biedronce” ze względu na zatłoczone ulice. Wśród uczestników wyprawy głównie najmłodsi członkowie zespołu:) Może starsi się obrazili i stwierdzili, że z dziećmi nie jadą? Szkoda!!!
Jedziemy z nowym przewoźnikiem panem Józefem , Darkiem i okazało się, że trzeci kierowca to kolejny Neznal, czyli wujek naszego prezesa:) Świat jest jednak mały:)
Jest nocka prawie wszyscy śpią oprócz najmłodszych czyli Emilki i Oli, którym się buzia nie zamyka. Granicę jedną przejeżdżamy, granicę drugą już nie!!!
Okazało się, że nasza Emilka ma nieważny paszport. Musimy zdecydować: albo wracamy do Budapesztu albo do domu. Pani Wanda zadecydowała o powrocie do Budapesztu i tam czekamy na rodziców Emilki. My czekamy pod Mc Donaldem a pani Wanda, Mateusz i Emilka jeżdżą po Budapeszcie, robią zdjęcia oczywiście do paszportu, zwiedzają polski konsulat i wyrabiają paszport. Po kilku godzinach oczekiwania paszport jest gotowy i możemy ruszać dalej, Mamy nadzieję, że bez żadnych już niespodzianek.
Docieramy do Grecji, gdzie musimy się przesiąść na prom. Na promie spędzamy prawie 2 godziny, aby w końcu dopłynąć na Corfu. Tam czeka na nas Tiana, która się nami opiekowała podczas festiwalu.
Zamieszkaliśmy w małym hoteliku kilka kilometrów od Kerkyry, wśród palm, blisko portu i plaży. Już wieczorkiem uskuteczniamy wyjście zapoznawcze.
Kolejne dni to zwiedzanie wg planu, który miała w głowie i na kartkach pani Wanda. Jedziemy na inny koniec wyspy zobaczyć Canele Amour i pobyć na plaży. Widoki jak w grafice z Internetu, jak to powiedział Mikołaj, ale Mateusz niezadowolony, bo nie może sobie skoczyć a taki jest zwyczaj odwiedzających to miejsce. Prezes Mateusz z panem Łukaszem jednak dopięli swego a niektóre mamy opłynęły cypel rowerkiem wodnym. Niektórzy chłopcy ubłagali Mateusza i też mogli pod jego okiem wypożyczyć rowerek i popływać.
W drodze powrotnej do hotelu jedziemy przepięknym wybrzeżem i podziwiamy widoki. Zatrzymujemy się w malutkim miasteczku, spacerujemy i wracamy na kolację.
Kolejny dzień plażowanie, kąpiel w basenie hotelowym oraz próby, próby, próby.
Wybrańcy podczas wyjazdu mieli swoje dni, czyli zakaz kąpieli, moczenia lub musztry, tak jak to jest na każdym wyjeździe:)
Najfajniejszą atrakcją był rejs statkiem wokół wyspy. Cumowaliśmy w zatoczkach koloru jakiego nie da się opisać, skakaliśmy do morza ze statku, tańczyliśmy na pokładzie oraz kosztowaliśmy greckie przysmaki. Przewodnik pokazał nam jacht oraz posiadłość księcia Karola, Albanię oraz opisywał najciekawsze miejsca, które widzieliśmy ze statku. Oczywiście sensacją znowu byli najmłodsi, czyli tym razem Piotruś i Emilka, którzy na dolnym pokładzie rozbawiali turystów wykonując swoje „tańce wygibańce”.
Na koncert jedziemy do Kerkyry i tam spotykamy pozostałe zespoły Rosji, Węgier, Słowacji, Łotwy, Serbii oraz miejscowe. Korowód głównymi ulicami miasta pośród kafejek, ciasnych uliczek dociera do sceny w parku z widokiem na starą fortecę.
Kolejnego dnia jedziemy do Kerkyry, żeby to miasto pozwiedzać. Docieramy do opactwa na maleńkiej wysepce, obok pas startowy lotniska, potem spacer zakamarkami miasta, zakupy…..
Nawet można spotkać polskie gwiazdy. Kinga ma zdjęcie z Dawidem Podsiadło.
W ostatnim dniu pobytu wszyscy się przebieramy, gdyż trzeba przyjąć nowych członków do naszej kliki. Każdy się przebiera i tacy śmieszni idziemy ulicami naszego miasteczka na plażę, aby tam dopełnić resztę. Wszyscy próbę przeszli i są już Hulajnikami.
W drodze do domu zatrzymujemy się jeszcze na plaży w Grecji, aby ostatni raz zakosztować kąpieli morskiej. Oczywiście jak jest możliwość kąpieli to są tacy co mówią: „a po co tu jechaliśmy”, „ mi się nie chce kąpać” itp.
Do Milówki dotarliśmy w godzinach popołudniowych, powitał nas deszcz a na Słowacji to ulewa i burza. Rodzice stęsknieni, my opaleni i pełni wrażeń. Mamy nadzieję, że za rok znowu czeka na nas fajna przygoda:)